O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 sierpnia 2020

...i że Cię nie opuszczę...

Jedna siostra, kilka lat temu, dostała ode mnie prezent. W tym roku, na nową drogę życia, należało obdarować drugą. Wybrałam nowy dla mnie motyw i powstał taki oto obrazek:







Sukienka wyszyta jest muliną cieniowaną DMC.
Na odwrocie zamieściłam cytat z Gałczyńskiego:
"Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie".
Po raz pierwszy oprawiłam obrazek w sklepie z materiałami do rękodzieła w mojej miejscowości. Taka usługa (ku mojej wielkiej radości 😀 ) jest oferowana od niedawna.

piątek, 31 stycznia 2020

Obrazek w moim stylu

Pana młodego polubiłam w tym momencie, w którym ustaliliśmy, jaki obrazek ma być prezentem ode mnie. Wreszcie ktoś z dystansem do siebie. I wreszcie mogłam wyszyć coś innego niż T. Wilsona. 
Na weselu w Zielonej pod Krakowem bawiłam się wyśmienicie. Jadłam (same pyszności), piłam (napoje o dziwacznych nazwach, jak "czarna krowa w kropki bordo") i tańczyłam. Wróciłam zadowolona. Mam nadzieję, że Młodzi też są zadowoleni z podarunku.
A za tydzień kolejne wesele 😄
 

niedziela, 6 października 2019

Wesele w Nowym Targu

Zanim napiszę właściwy post, to muszę przyznać, że wczoraj weszłam sobie na własnego bloga i z przerażeniem stwierdziłam, że nie było mnie tu ruski rok. Czy mnie jeszcze ktoś pamięta? Trochę robótkowałam, ale jest problem ze zdjęciami. Jednakże postanowiłam dzisiaj pokazać takie fotki, jakie posiadam. No trudno...

Nie napisałam poprzednio (klik), że powstawały dwa obrazki. 😉
Ten drugi - dla nowotarskiej pary - wyszywała moja młodsza pociecha. Poradziła sobie doskonale. Dziś pokazuję Wam efekt jej pracy.



Jestem dumna z mojej (mam nadzieję) następczyni.
Nie miałam zgody na upublicznianie wizerunku, wiadomo... RODO

czwartek, 27 czerwca 2019

Wesele w Zamościu

Na weselu byłam. Było to pierwsze z dwóch, jakie czekają mnie w tym roku. Tradycyjnie przygotowałam pamiątkę dla nowożeńców. Gdybym to ja wybierała motyw, to obrazek byłby całkiem inny. Jednakże przyszło mi do głowy, by skonsultować się z Mamą Pana Młodego, czy mój pomysł jest do przyjęcia. I jak usiadłyśmy i pooglądałyśmy te wszystkie dotąd stworzone przeze mnie pamiątki plus te wzory, które mam w swoich zapasach, to przyszła Teściowa wybrała co? To, co najczęściej wyszywam. Tym razem zaszalałam i zabrałam panu kwiatki. Przy okazji wymyśliłam, że jeżeli jeszcze raz będę musiała ten motyw wyszywać, to chyba to zrobię jeszcze inaczej. Nie powiem jak. Niech to będzie moją tajemnicą...


A samo wesele zorganizowano w urokliwym miejscu pod Zamościem. Jedzenie było wyśmienite, a zespół grał tak, że nogi same tańczyły. Od wesela nie można więcej wymagać. Jedyne co, to komary dokuczały niemiłosiernie, ale na to organizatorzy nie mieli żadnego wpływu. Zaopatrzyli nas w środki przeciwkomarowe, tylko, że komary nic sobie z tego nie robiły.

Nigdy nie byłam w Zamościu, więc na drugi dzień zrobiliśmy sobie z mężem całodzienną wycieczkę po mieście. Zakochaliśmy się w tym miejscu i na pewno jeszcze tam wrócimy. Zamość trzeba zwiedzać co najmniej kilka dni.

środa, 15 maja 2019

I Komunia

Dawno temu wymyśliłam sobie, że każde dziecko, do którego pójdę na przyjęcie z okazji I Komunii dostanie ode mnie obrazek, który wyszyję osobiście. Nazbierało się tych pamiątek już całkiem sporo. 
A trzy dni temu ponownie miałam okazję uczestniczyć w takiej uroczystości. Wyszyłam obrazek, pojechałam do sąsiadów na Słowacji i poleciłam oprawić ten drobiazg. Po czym, przy odbiorze już, zorientowałam się, że pieniądze zostawiłam w Polsce. I tu miła niespodzianka - pani, która oprawia moje obrazy, bez żadnego zastanowienia sama zaproponowała, by się nie przejmować takim drobnym kłopotem. Po prostu zapłacę, kiedy przyjadę do niej z następnymi obrazkami. A to może oznaczać nawet pół roku czekania na pieniądze. Zaskoczona miło przystałam na jej propozycję, bo niedługo i tak pojadę szukać oprawek na kolejne pamiątki - tym razem ślubne.




 Był piękny i smaczny tort.


niedziela, 26 sierpnia 2018

Fartuszek

Kiedyś taki zobaczyłam na jakimś zdjęciu. Pomysł, moim zdaniem, bardzo ciekawy. A ponieważ teraz Pary Młode nie chcą otrzymywać kwiatów i proszą o dobry trunek, to postanowiłam ten dobry trunek ozdobić takim fartuszkiem. 



Wybrałam słowackie víno z čiernych ríbezlí (doskonałe - polecam). 

 Na weselu bawiłam się długo i dobrze.

środa, 8 listopada 2017

Wymianka "Memory"

Moje ukochane forum - Haftowanko - istnieje dłużej niż ja po sieci buszuję. Jego koleje były różne i kilka razy musiałyśmy zmieniać adresy. W czasach świetności dziennie pojawiały się dziesiątki wpisów, a może nawet setki? Jednakże od jakiegoś czasu cały wirtualny świat coraz bardziej zasysa FB i Instagram. Na Haftowanku zrobiło się pustawo... :( 
Adminka zadała pytanie, czy jest jeszcze sens płacenia za serwer, czy zwijamy żagle? I okazało się, że nie chcemy rezygnować z tego miejsca. Chociaż rzadko tu zaglądamy i nie dzieje się tak wiele, jak kiedyś, to chcemy, żeby istniało. W związku z tym zorganizowałyśmy zabawę wymiankową pt.: MEMORY.
Ja dostałam śliczną zakładkę do książki i całą górę słodyczy.



Ja do wysyłanych słodyczy dołożyłam takie skarpetki, których zrobienie zajęło mi cały tydzień:
Cały czas się bałam, czy utrafię w odpowiedni rozmiar, ale się udało.

piątek, 13 października 2017

Wystawa

Orawska Biblioteka Publiczna zaproponowała, bym  udostępniła szerszej publiczności obrazki, które wyszyłam. I to już dawno temu było. Sama siebie nigdy nie uważałam za artystkę, co najwyżej rzemieślnika, ale po głębokim namyśle postanowiłam jednak trochę się ponarzucać ludziom z tym, co wyprodukowałam.
Zrobione zostało zaproszenie i plakaty. 

W stosownym czasie przywiozłam do biblioteki swoje obrazki - mniej więcej połowę tego, co wyszywałam. Dwie przesympatyczne panie Anie to wszystko powiesiły i wtedy ogarnęło mnie przerażenie. Sama siebie zapytałam: "z czym do ludzi?" Tak mało tego mi się wydało. Poprosiłam więc trzecią panią Anię, która ode mnie zaraziła się miłością do krzyżyków, by dodała kilka swoich obrazków. I dalej tego było za mało. A panie Anie zaproponowały, żeby pokazać jeszcze biżutki i maskotki, które zrobiłam. No, to przyniosłam to wszystko.
W dniu otwarcia miałam duszę na ramieniu - przyjdzie ktoś w ogóle, czy nie będzie nikogo? I wiecie co? Gości było wielu, a później jeszcze znajomi mówili, że odwiedzali wystawę.
Co ciekawe - największym zainteresowaniem cieszyła się biżuteria. I szydełkowe kozaczki, które założyłam, chociaż do sukienki nie bardzo pasowały. Zrobiłam to jednak na wyraźne życzenie pań Ań.
Teraz pochwalę się kilkoma fotkami z otwarcia wystawy. Ukradłam je z konta fejsbukowego biblioteki i nawet nie wiem, kto jest ich autorem. 







 Jeżeli zabłądzisz do Jabłonki przed końcem października, to zapraszam Cię do Orawskiej Biblioteki, gdzie moje prace puszą się przed zwiedzającymi.

wtorek, 25 lipca 2017

Oprawa ma znaczenie

Pokazywałam już swoje haftowanki, które ostatnio wyszły spod mojej igiełki. W tym tygodniu  odebrałam je od pani ramiarz (czy mówi się "ramiarka"?) i muszę przyznać, że oprawa dodała im urody. Oceńcie sami.
Tak jest
Tak było 

Tak było


Tak jest
A na koniec obrazek, który nie powstawał z przeznaczeniem do powieszenia na ścianie. 
W marcu zorganizowałam wymiankę na Dzień Kobiet (klik) i od Nicol dostałam m. in. torbę na zakupy z prześlicznym wyszytym spanielkiem. Może ze dwa razy użyłam tej torby. Serce mnie bolało, że haft tak się marnuje. Odprułam go i kazałam oprawić.
Miałam to:
A teraz mam to:
autorka haftu: Nicol
W tej postaci podoba mi się dużo bardziej.

sobota, 22 lipca 2017

Skończony UFOk nr 2

Nie uwierzyłabym, gdybym o tym usłyszała, że tak długo można wyszywać portret ślubny własnego, rodzonego dziecka. Prawie trzy lata. Chyba wszyscy już zwątpili, że mi się uda. 
Zaczynałam z wielkim entuzjazmem, a skończyć nie mogłam, bo trochę serce straciłam do obrazka. Oczywiście wszystko to mea maxima culpa. Jak człowiek kombinuje, żeby sobie ułatwić, to w końcu przekombinuje. No i właśnie przekombinowałam. Zamiast wyszywać toto na ślicznej białej kanwie, zrobić eleganckie tło w postaci krzaczorów, na tle których dzieci pozowały, to ja sobie ułatwiłam, wybierając zieloną kanwę, która przypomina wspomnianą roślinność. Fajnie? Pewnie, że fajnie - ile mniej roboty! 
Każda hafciarka ma swój system wyszywania. Ja wyszywam kolorami, zaczynając od najciemniejszych. I na początku było super! Potem nie spodobał mi się kolor garnituru. Znalazłam więc w swoich zapasach piękny odcień granatu, który wydawał się idealny. Pod koniec marynarki zabrakło mi muliny. A to była stara Ariadna! Nowy numer ma całkiem inny odcień. Myślałam, że zapłaczę i będę musiała zaczynać od nowa. Na szczęście są wśród użytkowniczek znanego portalu społecznościowego dobre dusze i jedna z nich poratowała mnie swoimi resztkami starej numeracji Ariadny.
Najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Kolory skóry zmieniałam kilka razy, ale to pikuś, bo kiedy prawie kończyłam, córka mówi mi: nie wiedziałam, że do ślubu szłam w szarej sukni. Myślę sobie o co jej chodzi? Używałam przecież śnieżnobiałej muliny i pilnowałam bardzo, żeby jej nie zbrudzić. Przyglądam się więc z daleka i z bliska, i racja - sukienka jest (o, nieeee!!!!) SZARA. To moje ułatwianie wyszło mi bokiem. Ciemne tło przebija spod spodu. Jak prasnęłam tym obrazkiem, to przeleżał ponad rok. Ale w końcu go skończyłam i nawet powieszę na ścianie. Tylko ta szarość będzie mnie prześladować już zawsze.


środa, 29 marca 2017

D022 odsłona trzecia

W pierwszej odsłonie było tak: 

Następnie obrazek prezentował się tak:

Po wyszyciu piątego koloru pieski wyglądały tak:

Kiedy na kanwie jest sześć kolorów można oglądać coś takiego:

Teraz wyszywam przedostatni kolor. Myślałam, że szybciej skończę ten haft, ale i tak już niedługo wrócę do kolejnego UFO-ka.

poniedziałek, 27 marca 2017

"Biała porzeczka"

W tym poście (klik) pisałam o porzeczkowej bransoletce. Spodobała się nie tylko mnie, więc zrobiłam podobną: 

Nie miałam już czerwonych perełek, powstała więc biała porzeczka. Schemat taki sam, jak przy czerwonej bransoletce.
Dziękuję za pochwały czerwonej porzeczkowej. Cieszy mnie to, że przywołała u Was wspomnienia lata, a nawet dzieciństwa. To mi już wystarczy, by czuć się usatysfakcjonowaną (ależ trudne słowo!) i chcieć tworzyć nadal. 
A D022 przybywa. Są już wyszyte cztery kolory, chociaż to jeszcze nie półmetek:

poniedziałek, 20 marca 2017

D022

D022 - taki tytuł widnieje na schemacie z zestawu, który postanowiłam wyszyć. Zaledwie 8 kolorów, a wszystkie bardzo do siebie podobne. Podobne, ale tylko w trakcie wyszywania, bo na palecie można je całkiem swobodnie rozróżnić:
Zapodziałam swój ulubiony pisak do znaczenia kratek i muszę wyszywać na "łysej" kanwie. Kolory w robocie są tak podobne, że prawie nie do odróżnienia. Żeby to pokazać, mam zagadkę: ile kolorów już zużyłam?
Dla ułatwienia podpowiem, że trzy.
Ale cieszy mnie ta wyszywanka i dość szybko jej przybywa. Teraz wygląda tak:
Jeżeli nic mi nie przeszkodzi, to w tym miesiącu już drugi obrazek będzie czekał na oprawę.