O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

wtorek, 5 grudnia 2017

Grzechotka

Co zrobić, żeby wkurzyć tatę? Podarować jego synowi grzechotkę. Z początku tata będzie zadowolony (bo, że zachwycony, to nie mam złudzeń 😏 )Ale potem, jak sobie pomyśli, że "ta Małpa" zrobiła ją osobiście, to na pewno się zdenerwuje. Złośliwa nie jestem, ale jak mam do wyboru radość syna, czy spokój taty, to wybieram to pierwsze. 
Wyszydełkowałam to:
Jak zdążę, to jeszcze zrobię piłkę. Może tym udobrucham tatę...

A teraz znikam na trochę, bo jadę do szpitala na taką tam... operację (nie lubię tego słowa, nie lubię). Trzymajcie za mnie kciuki. Odezwę się po powrocie. Pa, pa...

czwartek, 30 listopada 2017

Metamorfoza kobiety-kota

A było to tak:
Jedna z naszych siostrzenic koniecznie chciała porozmawiać ze mną na osobności. Kiedy już wprowadziła mnie do swojego królestwa pełnego misiów i lalek, poinformowała z bardzo zatroskaną miną, że bardzo potrzebuje mojej pomocy. Otóż jedna z lalek musiała oddać swoje odzienie misiowi, a sama została golutka. I faktycznie - lalka goła była, ale niestety nie mogę napisać, że "jak ją producent stworzył". Na moje pytanie, co jej się stało padła odpowiedź, że to wina takiej jednej Julki, która postanowiła zrobić z niej kobietę-kota.

















W domu od razu chciałam zmyć tę kobietę-kota, ale środki, którymi dysponuję poddały się. Ja też. Wzięłam więc skarpetkę z pary, której nie używa moja córka


I zrobiłam z niej tak głębokie majteczki, by nie było widać ogona.
Dorobiłam do tego sukienkę w odpowiednim kolorze, a głowę zakryłam czapeczką. Makijaż, niestety, został.

Siostrzenica jest zachwycona (ja trochę mniej). Podobno nie rozstaje się z lalką nawet w trakcie posiłków. Czyli klientka zadowolona, a taki był cel.
Wczoraj w telewizorni ostrzegali, że do Polski wkroczy zima - najpierw na Śląsku, potem w Małopolsce. I zasmuciłam się, bo skoro zima u mnie jest już od tygodnia (nawet dzieci bałwany już ulepiły), to znaczy, że nie mieszkam w Polsce?
To tyle na dzisiaj - idę dalej chorować.

środa, 22 listopada 2017

Zabawka czy kocyk?

Nadal w temacie prezentów gwiazdkowych. Tym razem wyszydełkowałam... no, właśnie, co?
W założeniu miała być maskotka, ale chciałam, żeby można też było okryć dzieciątko. Powiększyłam więc część kocykową do mega rozmiaru i wyszło mi takie coś:





 Inspirowałam się tym filmem:


sobota, 18 listopada 2017

Pokłosie wystawy

Pisałam w poprzednim miesiącu o wystawie moich prac w Orawskiej Bibliotece Publicznej (klik). Do dzisiaj jestem zaskoczona zainteresowaniem,
jakie one wzbudziła. Zwiedzający szczególną uwagę zwracali na moje biżutki, których troszkę w gablotach się pojawiło. Kilka pań zapytało o możliwość zorganizowania warsztatów tworzenia biżuterii. Nauczanie mam we krwi od pokoleń i chociaż nie uważam się za koralikową specjalistkę, to jednak już coś tam potrafię. Dlatego chętnie zorganizowałam mini kursik. Zgłosiło się kilka pań dorosłych i dwie dziewczynki ze szkoły podstawowej. W czasie warsztatów wykonane zostały bransoletki, z których jedna nie jest sfotografowana, bo mama kursantki i jej młodsza siostra już nie mogły doczekać się, by zabrać dziewczynkę do domu😉
Oto kilka fotografii z naszych zajęć:






Bardzo dziękuję pani dyrektor Orawskiej Biblioteki Publicznej, za umożliwienie korzystania nam z czytelni biblioteki, w której odbywały się warsztaty.

czwartek, 16 listopada 2017

Sezon prezentowy

Niniejszym otwieram tegoroczny sezon na robienie prezentów gwiazdkowych. Na początek ośmiorniczka dla noworodka. Mama dzidziusia uważa, że ośmiorniczka wygląda trochę przerażająco, ale to nie jest prezent dla niej. Sądzę, że maluszkowi nie będzie przeszkadzał wygląd zabawki, a doceni miękkość bawełny, z której ośmiornica jest wykonana. Mama w końcu też doceni ten prezent - kiedy będzie musiała go wyprać. A będzie to mogła zrobić w wysokiej temperaturze i bez obawy, że kolorowe dodatki (ośmiornica jest ślepa jak kret) "puszczą farbę".
A prezent wygląda tak:



Ośmiorniczkę wykonałam wg przepisu z YouTube (klik)

niedziela, 12 listopada 2017

Podziękowanie

Jedna Pani z Poznania na Mordoksiążce napisała, że ma do oddania włóczki i zaprasza wszystkie chętne Poznanianki do zabrania ich sobie. Skomentowałam ten wpis, żałując, że dzieli nas duża odległość, bo chętnie przygarnęłabym trochę tych włóczek. A życzliwa dziewczyna przysłała mi wielką kopertę wypchaną po brzegi tymi włóczkami i nawet nie chciała, bym pokryła koszty przesyłki. Na kopercie był adres zwrotny, więc długo się nie zastanawiałam, zrobiłam bransoletkę i posłałam koleżance w podziękowaniu. Mam nadzieję, że przypadnie jej do gustu. A Wam jak się podoba?


piątek, 10 listopada 2017

Szydełko tunezyjskie dla początkujących - lekcja nr 5

Tematem piątej lekcji w szkole szydełka tunezyjskiego są wzory żakardowe. Postanowiłam zrobić sobie kapcie, bo stare już zbrzydły i czas najwyższy zastąpić je nowymi. Wybrałam bardzo ładny wzorek i kolory też niczego sobie. W czasie pracy zorientowałam się, że należy pruć (a jakże!). Niestety kapeć wychodzi zdecydowanie za mały. Nie wiem, czy zdążę do końca listopada z tym zadaniem, więc zgłaszam to, co wyszydełkowałam, bo wzorek jest, więc formalnie warunek zaliczenia lekcji został spełniony. Jeśli mi się uda zrobić większe kapcie do końca listopada, to najwyżej jeszcze raz zgłoszę wykonanie zadania nr 5 😉


środa, 8 listopada 2017

Wymianka "Memory"

Moje ukochane forum - Haftowanko - istnieje dłużej niż ja po sieci buszuję. Jego koleje były różne i kilka razy musiałyśmy zmieniać adresy. W czasach świetności dziennie pojawiały się dziesiątki wpisów, a może nawet setki? Jednakże od jakiegoś czasu cały wirtualny świat coraz bardziej zasysa FB i Instagram. Na Haftowanku zrobiło się pustawo... :( 
Adminka zadała pytanie, czy jest jeszcze sens płacenia za serwer, czy zwijamy żagle? I okazało się, że nie chcemy rezygnować z tego miejsca. Chociaż rzadko tu zaglądamy i nie dzieje się tak wiele, jak kiedyś, to chcemy, żeby istniało. W związku z tym zorganizowałyśmy zabawę wymiankową pt.: MEMORY.
Ja dostałam śliczną zakładkę do książki i całą górę słodyczy.



Ja do wysyłanych słodyczy dołożyłam takie skarpetki, których zrobienie zajęło mi cały tydzień:
Cały czas się bałam, czy utrafię w odpowiedni rozmiar, ale się udało.

wtorek, 31 października 2017

Szydełko tunezyjskie dla początkujących - lekcja nr 4

Postanowiłam zrobić tunezyjską siatkę na zakupy. Z wielkim zapałem zabrałam się do pracy i oczywiście napotkałam przeszkody, a jakże! W końcu nie może być nudno. Każdy normalny człowiek może sobie zaplanować i wykonać, a potem cieszyć się z efektów swojej pracy, tylko nie ja.
Po pierwsze robótka wychodzi mi jakaś taka skośna, po drugie brzegi są naprawdę nieładne. I oczywiście zabrakło mi włóczki w kolorze podstawowym!
Pooglądałam już prace innych "koleżanek z klasy" i zauważyłam, że ich zadania są piękne - wszystkim gratuluję. Ja na ich tle jestem co najwyżej trójkowa, i to nie wiem, czy nie zawyżam swojej oceny. Jednak nie zrażam się i jutro mam zamiar zabrać się za wykonanie kolejnego zadania. Trening, trening i jeszcze raz trening :D


wtorek, 24 października 2017

Żegnaj Haniu

Dzisiaj w nocy odeszła za Tęczowy Most druga z adoptowanych świnek i chociaż bardzo mi jej żal, to uważam, że dobrze się stało. Wczoraj wieczorem zauważyliśmy, że coś z nią nie jest w porządku, bo nasz głodomorek stracił apetyt. W nocy widać było, że cierpi i w tym znaczeniu sądzę, że dobrze się stało. Będzie pusto, bo moja pracownia to był nasz wspólny pokój - nazywaliśmy go "świńska pracownia". 
Podjęłam decyzję, że nie będzie więcej świnek. Wszystkie za szybko odeszły i za każdym razem czuliśmy się tacy bezradni wobec ich cierpienia. 

Będę chyba musiała zmienić banerek i nazwę bloga, bo z CAVIARNI została już tylko CAVISIA.
Żegnaj świnko, mam nadzieję, że dołączysz do Xenofona, Walentego i Sabinki i będziecie sobie razem hasać bez bólu i cierpienia.
 

piątek, 13 października 2017

Wystawa

Orawska Biblioteka Publiczna zaproponowała, bym  udostępniła szerszej publiczności obrazki, które wyszyłam. I to już dawno temu było. Sama siebie nigdy nie uważałam za artystkę, co najwyżej rzemieślnika, ale po głębokim namyśle postanowiłam jednak trochę się ponarzucać ludziom z tym, co wyprodukowałam.
Zrobione zostało zaproszenie i plakaty. 

W stosownym czasie przywiozłam do biblioteki swoje obrazki - mniej więcej połowę tego, co wyszywałam. Dwie przesympatyczne panie Anie to wszystko powiesiły i wtedy ogarnęło mnie przerażenie. Sama siebie zapytałam: "z czym do ludzi?" Tak mało tego mi się wydało. Poprosiłam więc trzecią panią Anię, która ode mnie zaraziła się miłością do krzyżyków, by dodała kilka swoich obrazków. I dalej tego było za mało. A panie Anie zaproponowały, żeby pokazać jeszcze biżutki i maskotki, które zrobiłam. No, to przyniosłam to wszystko.
W dniu otwarcia miałam duszę na ramieniu - przyjdzie ktoś w ogóle, czy nie będzie nikogo? I wiecie co? Gości było wielu, a później jeszcze znajomi mówili, że odwiedzali wystawę.
Co ciekawe - największym zainteresowaniem cieszyła się biżuteria. I szydełkowe kozaczki, które założyłam, chociaż do sukienki nie bardzo pasowały. Zrobiłam to jednak na wyraźne życzenie pań Ań.
Teraz pochwalę się kilkoma fotkami z otwarcia wystawy. Ukradłam je z konta fejsbukowego biblioteki i nawet nie wiem, kto jest ich autorem. 







 Jeżeli zabłądzisz do Jabłonki przed końcem października, to zapraszam Cię do Orawskiej Biblioteki, gdzie moje prace puszą się przed zwiedzającymi.

czwartek, 5 października 2017

Na bogato od Pasartu

Bardzo mi się spodobała propozycja na wykonanie bransoletki od Pasartu (klik). Kupiłam CzechMates Cabochon 7mm (loose) Metallic Suede - Gold i zaczęłam szukać pomysłu na ciekawe ich wykorzystanie. Nie bardzo wiedziałam, co do nich dobrać. Wydawało mi się, że nic nie pasuje, ale w końcu zrobiłam takie oto coś:



 

środa, 4 października 2017

Kocyk "MIŚ"

Z Chin dotarła włóczka, której zabrakło i mogłam skończyć projekt. Nauczyłam się nowego sposobu szydełkowania, który nazywa się "corner to corner" (C2C). Świetna sprawa. Tylko w pewnym momencie miałam w rzędzie kilkanaście nitek z kilkunastu kłębków i czułam się, jak złapana w pajęczynę. Jednakże bardzo spodobał mi się ten sposób tworzenia koców i narzut. Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.
A kocyk powstawał tak: