Z Chin dotarła włóczka, której zabrakło i mogłam skończyć projekt. Nauczyłam się nowego sposobu szydełkowania, który nazywa się "corner to corner" (C2C). Świetna sprawa. Tylko w pewnym momencie miałam w rzędzie kilkanaście nitek z kilkunastu kłębków i czułam się, jak złapana w pajęczynę. Jednakże bardzo spodobał mi się ten sposób tworzenia koców i narzut. Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.
A kocyk powstawał tak:
Prześliczny kocyk, brawo TY!
OdpowiedzUsuńFajny ko cyk i ciekawy ten sposób szydełkowania, pierwszy raz widzę coś takiego :)
OdpowiedzUsuńPiękny kocyk! Podoba mi się ta metoda szydełkowania i myślę, że kiedyś jej spróbuję.
OdpowiedzUsuńKocyk pierwsza klasa!!! Bardzo mi się podoba:-)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa:) Fantastyczny projekt:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny kocyk Jolu!
OdpowiedzUsuńJaki słodziak, nic tylko się przytulić :D Bardzo fajnie wygląda, świetny projekt i fantastycznie zrobiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Super kocyk. Nawet nie wiedziałam że ta "technika" to c2c. Tylko, że ja do tej pory robiłam jednym kolorem, góra dwoma bo nie wiedziałam jak podejść do większej ilości kolorów. Jak pomyślałam, że mam po każdym "kwadraciku" odcinać nitki, to mi się odechciało. Ale Ty widzę robisz jakoś inaczej, tylko nie wiem jak :)
OdpowiedzUsuńPopatrz sobie na ten film (klik) . Powiem tylko, że w pewnym momencie miałam w rzędzie chyba 12 nitek z 12 kłębków.
UsuńAaa, czyli to jest robione raz od lewej raz od prawej strony... Ja cały czas tylko robiłam an jednej stronie, zaczynając cały czas od dołu. Jednak człowiek całe życie się uczy, bardzo Ci dziękuję za ten filmik :)
UsuńOjej ale fajne, ciekawi mnie jak to wygląda w realu, bo na zdjęciach robi nieziemskie wrażenie.
OdpowiedzUsuń