O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

sobota, 31 lipca 2021

Oczka rakowe dla opornych

Na początku swojej przygody z szydełkiem miałam spore problemy z ładnym wykonaniem oczek rakowych. W końcu jakoś się ich nauczyłam, ale nie lubiłam korzystać z takiego wykańczania robótki. Jednakże znalazłam gdzieś inny sposób na "raczki". Wydaje mi się dość prosty. Teraz, kiedy trzeba zastosować oczka rakowe korzystam z niego. Zawsze ładnie wychodzą.

Oto filmik, który dla was przygotowałam, pokazujący inny sposób na te oczka:



niedziela, 25 lipca 2021

Suplement do wczorajszego posta

 Okazuje się, że wczorajszym wpisem wywołałam burzę. Niektóre osoby poczuły się osobiście dotknięte. A ja nie miałam zamiaru nikogo piętnować.  Napisałam, że moim zdaniem oferowany w sklepie sweter był zbyt drogi w stosunku do jego jakości i pracy, którą trzeba było wykonać. Tyle. 

Jedna z pań, które zostawiły komentarz pod postem zarzuca mi, że skrytykowałam osoby, które sprzedają rękodzieło. Nie wiem, dlaczego odniosła takie wrażenie. Ja pisałam o jednym, konkretnym wyrobie, nie o całej idei sprzedawania prac ręcznie robionych. I, owszem, sama mam wrażenie, że rękodzieło nie jest doceniane w Polsce. Niektóre rzeczy wymagają wielu godzin pracy - projektowania, wymyślania wzorów, używania drogich materiałów (np. metali i kamieni szlachetnych). Ludzie prowadzący oficjalną działalność płacą podatki i ZUS, a to też podnosi koszty pracy. Ja to rozumiem.

Jednocześnie ta sama osoba skrytykowała mój wybór włóczki. Ma do tego prawo. Nie obrażam się za to, chociaż uważam, że nie ma racji. Ja również mam prawo do wyrażenia własnego zdania. 

Pokusiłam się i odnalazłam zdjęcia tego krytykowanego przeze mnie swetra. Długo mu się przyglądałam. Zauważyłam, że oczka nie są równe, części zszyte są niezbyt starannie. Może taki był zamysł, nie wiem. W końcu moda, to moda - ludzie noszą potargane spodnie i jest to dzisiaj widok codzienny, który nikogo już nie wzrusza. Może w przypadku tego sweterka ktoś założył, że ma wyglądać na niedbale zrobiony. Wydaje mi się też, że zrobiony był na dość grubych drutach. Szacuję, że jego wykonanie zajęło 2-3 dni. Jako kobieta, która potrafi sama wykonać pulower, oceniłam, że cena proponowanej rzeczy jest za wysoka i tyle. I umieszczę fragment jednej fotografii, na której widać miejsce połączenia rękawa z korpusem. Całość wykonana jest z czterech prostokątów. Na rękawach i na dole swetra są około dwucentymetrowe ściągacze. Ale nie napiszę jaki to sweter i z jakiego sklepu, bo nie chcę podpaść pod RODO, czy to tam jeszcze.

Zapraszam do komentowania.


sobota, 24 lipca 2021

Sweter, który nie kosztował 670 zł

 Teraz będzie historia o tym, jak prosty pulowerek może nie kosztować ponad 670 (!) polskich nowych złotych.

Pewnego dnia, nie „dawno, dawno temu” rozmawiałam z córką o tym, że kobiety potrafią na dbanie o swój wygląd - urodę, ubiór, dodatki, biżuterię itp. - wydawać całkiem spore sumy. I właśnie wtedy „latoodrośl” ma z wielkim żalem pokazała mi stronę sklepu w internetach (nie pamiętam nazwy, ani adresu, a nawet gdybym pamiętała, to nie robiłabym im reklamy), gdzie prosty pulowerek oversize kosztował jakąś kosmiczną cenę - prawie siedem stówek. Zaniemówiłam na dobrą chwilę i wpatrywałam się w to cudo, jak sroka w kość z rozdziawioną paszczą. A córcia pyta: „Trudne to do zrobienia?” Wróciłam do świata żywych i odpowiedziałam, że w tym momencie zastanawiam się, dlaczego oni chcą tyle pieniędzy za najprostszy sweter świata. Takie, to ja robiłam będąc nastolatką, kiedy nie umiałam wydziergać podkroju na pachy i szyję. Oczywiście, nie powstrzymałam się od drobnej złośliwości, że można było się nauczyć operować przyborami dziewiarskimi, kiedy matka się narzucała w roli tzw. „miszcza”, „koucza”, czy co tam jeszcze… I samej sobie takie coś „wydrutować”. Przyznać jednak trzeba, że przy dwójce maluchów, które potrzebują ciągłej uwagi mamy, trudno byłoby ten plan wykonać. 

Dla moich dzieci zrobię wszystko (no, prawie), co może je uszczęśliwić. Oczami duszy widziałam te wszystkie projekty, które muszę na później odłożyć. I dusza moja zapłakała cichutko, ale nie tak znowu rozpaczliwie i długo, bym się zawahała. Zaproponowałam więc, że wydziergam dla niej podobny sweterek, tylko troszkę bardziej skomplikowany. Chodziło mi o to, że nie cierpię zszywania, dlatego pulower wykonam w jednym kawałku.

Nie napiszę tu, że trwało to tydzień, ani nawet 10 dni. Zaczęłam w czerwcu, skończyłam dzisiaj. Moja osobista pani Władzia jest trochę za gruba do tego sweterka, ale córka pewnie nie będzie chciała pozować, dlatego sweterek jest trochę opięty.

Podsumowując: prosty pulowerek w paski wykonany został na drutach 3,5 oraz 4,5 mm z włóczki YarnArt Everest Fine (70% akryl i 30% wełna) kolor nr 8023. Zużyłam dokładnie 40 dkg, a koszt  to niecałe 60 zł. Oczywiście nie wliczam kosztów robocizny i przyrządów, że nie wspomnę o podatkach, ZUSie, energii elektrycznej, wyżywieniu dziergaczki itp. 😉

P.S.

W związku z oburzeniem, jaki wywołał ten post, napisałam do niego suplement (tutaj). Zanim zaczniecie mnie oceniać, przeczytajcie również ten dodatek.







sobota, 17 lipca 2021

Moje MALEŃSTWO wyszło za mąż

 Robiłam i robiłam tę biżuterię ślubną (tu, tu i tutaj pisałam o tym). Wszystko dla mojej córki. Mam wrażenie, że dopiero ją powitaliśmy na świecie, a już opuściła gniazdo rodzinne. Pusto i cicho zrobiło się w domu. Enya tęskni i czeka na pańcię, która teraz będzie gościem - oby jak najczęstszym.

Moim zdaniem wesele należało do udanych. Pogoda dopisała, goście się bawili do białego rana, więc chyba zadowoleni. Sala weselna była pięknie przystrojona świeżymi kwiatami w kolorach ecru i pudrowego różu. Jedzenie wyśmienite i w obfitości.

Dwa dni później córka obroniła pracę licencjacką, a jeszcze tydzień później dostała się na kolejny kierunek studiów. Lipiec obfituje w ważne i radosne dla nas wydarzenia.

A na zdjęciach przykład przybrania jednego ze stolików, które dostaliśmy po przyjęciu do domu. Kwiaty "trzymały się" przez tydzień.




Na wesele polecam Chyżbet - tak, tak - ten od kostki brukowej 😇