O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

niedziela, 24 kwietnia 2016

Kardigan Audrey

Dawno, dawno temu kupiłam książkę:
Znalazłam w niej ciekawy sweterek. Postanowiłam go wydziergać. Kupiłam włóczkę i... na tym się skończyło.
Teraz, w związku z mocnym postanowieniem wykorzystania tego, co mam w zapasach (nie tylko włóczki, ale i koraliki, mulinki i inne takie tam), zdjęłam książkę z półki, otworzyłam na odpowiedniej stronie i na nowo zachwyciłam się projektem Audrey. Dodatkową motywację stanowi strona ravelry.com

Jak widać, po ilości zrealizowanych sweterków, Audrey nie jest zbyt popularna. I dobrze.
Na razie moja wersja wygląda tak:
i cieszy się dużym zainteresowaniem Hani -  chociaż może... ją to bardziej ciekawi żyłka od drutów...
Praca powoli posuwa się do przodu, bo mam na drucie nitki do pięciu motków i żeby nie zrobiło się totalne siano, to cały czas przekładam te kłębki jeden przez drugi. Ta przekładanka w końcu mnie irytuje, więc odkładam sweterek na bok i łapię za ślubny portret, bo też go w końcu muszę skończyć. Ale to już zupełnie inna historia...
Witam wśród obserwatorek nową koleżankę - z bloga galeria61

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Dla łakomczucha

Jestem łakomczuchem. Łakomczuchem wybiórczym. Uwielbiam słodycze. Mogę sobie odmawiać ich jedzenia nawet przez pół roku. Warunkiem jest to, by nie brać do ust ani kęsa ciasta, ciasteczka, ani jednego cukiereczka, czy kawałeczka czekolady. Między bajki włożyć mogę "dobre rady" typu: masz ochotę na coś słodkiego? Zjedz okienko gorzkiej czekolady. U mnie NIGDY nie kończy się na jednym okienku. A przecież nie chcę rezygnować z drobnych przyjemności. 
Wymyśliłam więc, że zacznę produkować suszone owoce. Też mają dużo kalorii, ale w ich przypadku umiem skończyć na kilku drobnych kęsach. Zakupiłam więc nowe ustrojstwo do kuchni:

Już dwa razy suszyłam owoce i jestem zadowolona. 




Co jeszcze można suszyć (oprócz grzybów) - podpowiedzcie mi.
Z radością witam nową obserwatorkę - Ewę.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Makowy kardigan ukończony

Zapomniałam pochwalić się moim ukończonym kardiganem. A udało mi się wystąpić w nim już w czasie rodzinnych spotkań wielkanocnych. Jedna z podziwiających go pań stwierdziła, że musi koniecznie wrócić do dziergawek, bo przecież kiedyś dużo sweterków robiła, a teraz nie dzierga nic. Przyznałam jej rację i nawet delikatnie przypomniałam, że dostała na imieniny ode mnie zestaw startowy drutów KP, więc ma bardzo dobry warsztat pracy na początek.
A mój ukończony kardigan prezentuje się tak:






Wcześniej pisałam o nim tutaj (klik). Tam można sobie obejrzeć oryginał w książce. Mój został wykonany z włóczki YarnArt Tweed w ilości około 500g (kolor nr 228, 100g/300m) oraz kawałka czerwonego, której nazwa i skład już dawno zaginęły wraz z banderolą. Użyłam metalowych drutów KP nr 4 mm .

piątek, 8 kwietnia 2016

Kolejny problem

Jak nie Picasa, o której pisałam tutaj (klik), to znowu coś innego. Tym razem dostałam informację, że od lipca dysk One Drive zmniejsza klientom darmową przestrzeń z 15 GB na 5 (!!!!!). No, to się w głowie nie mieści! I teraz mam wybór, a jakże, albo zacznę im płacić, albo po jakimś czasie usuną moje dane. Można tak robić? Powinien zająć się tym jakiś instytut ochrony klientów, czy coś w tym rodzaju. Wkurzam się, bo mam tam już zgromadzone ponad 5 GB plików różniastych i nie mam się gdzie z tym wynieść. A mówili mi różni mądrzy ludzie, że chmury to przyszłość, wszyscy będą wkrótce przenosić tam swoje dane, dostęp z każdego miejsca, ble, ble, ble, itd., itp. I tu nie chodzi o te głupie 8 zł na miesiąc, tylko o zasadę. A poza tym dzisiaj zgodzę się na 8 zł, potem nawrzucam tam 60 GB i wtedy okaże się, że muszę bulić setki, a może tysiące i już nie będzie mnie na to stać, to co wtedy zrobię? Już nie pierwszy raz pokazano mi , że jednak można zmieniać zasady w trakcie gry. Kiedyś to było nie do pomyślenia...
Tymczasem niedawno słyszałam w radio, że jakaś japońska linia kolejowa przez trzy lata utrzymywała nierentowne połączenie, bo jedna (słownie: JEDNA) pasażerka korzystała z niej, dojeżdżając do szkoły. To się nazywa marka. A ja nie mogę liczyć na usługi jakichś pazernych na pieniądze korporacji nie wiem nawet skąd. Najpierw zachęcają darmowymi usługami, a potem takie numery. 
I wypadałoby znowu zakończyć wpis słowem "wrrrr", ale nie, nie będę wypuszczać w świat negatywnej energii. Dlatego uśmiechnę się i powitam serdecznie nową obserwatorkę - Ewę z Szydełkowych dziergadeł. Cześć - zapraszam do korzystania z moich wpisów.

wtorek, 5 kwietnia 2016

O tym, jak ENYA z kretem walczyła...

Mój mąż wie (a ENYA nie), że krety są pod ochroną. Wielkim więc problemem jest decyzja kreta o zamieszkaniu w naszym ogródku. Dotąd tradycyjnie robił sobie jeden, dwa kopczyki i można było go przekonać, że lepiej wynosić się z naszego terenu. W tym roku zawzięli się: kret - by pozostać z nami, a mój ślubny, by go jednak wyprosić. Na początek zostały zrównane wszystkie kretowiny, a do korytarzy wlane zostały resztki ze śledzi w zalewie octowej. 


To nie pomogło. W drugiej kolejności wbito do ziemi metalowy pręt z umieszczoną na nim butelką, co miało kreta wystraszyć i przegonić. 


Nasz kret jednak nie jest taki strachliwy - postanowił zostać. Dopiero teraz do akcji postanowiła włączyć się ENYA. Oto efekty jej pracy:



 Na samym końcu musiałam wkroczyć ja, uzbrojona w szampon, wannę i ręczniki. Na koniec więc, pokazuję efekt MOJEJ pracy ;)