Na weselu byłam. Było to pierwsze z dwóch, jakie czekają mnie w tym roku. Tradycyjnie przygotowałam pamiątkę dla nowożeńców. Gdybym to ja wybierała motyw, to obrazek byłby całkiem inny. Jednakże przyszło mi do głowy, by skonsultować się z Mamą Pana Młodego, czy mój pomysł jest do przyjęcia. I jak usiadłyśmy i pooglądałyśmy te wszystkie dotąd stworzone przeze mnie pamiątki plus te wzory, które mam w swoich zapasach, to przyszła Teściowa wybrała co? To, co najczęściej wyszywam. Tym razem zaszalałam i zabrałam panu kwiatki. Przy okazji wymyśliłam, że jeżeli jeszcze raz będę musiała ten motyw wyszywać, to chyba to zrobię jeszcze inaczej. Nie powiem jak. Niech to będzie moją tajemnicą...
A samo wesele zorganizowano w urokliwym miejscu pod Zamościem. Jedzenie było wyśmienite, a zespół grał tak, że nogi same tańczyły. Od wesela nie można więcej wymagać. Jedyne co, to komary dokuczały niemiłosiernie, ale na to organizatorzy nie mieli żadnego wpływu. Zaopatrzyli nas w środki przeciwkomarowe, tylko, że komary nic sobie z tego nie robiły.
Nigdy nie byłam w Zamościu, więc na drugi dzień zrobiliśmy sobie z mężem całodzienną wycieczkę po mieście. Zakochaliśmy się w tym miejscu i na pewno jeszcze tam wrócimy. Zamość trzeba zwiedzać co najmniej kilka dni.
Ciekawy pomysł z tymi kwiatkami i piekna pamiątka dla nowożeńców.
OdpowiedzUsuń