Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.
Misia dla wnusia zrobiłam. Zmówienie złożyła Mama maluszka. Miała być mała maskotka, żeby maluszek mógł się do niej przytulać i żeby można było ją zabrać do torebki. No, to powstał taki mały misio, który kojarzy mi się z posągami Buddy.
Jeszcze fotka ze starszym kumplem:
A, jeszcze zaczęłam robić buty na maturę, bo młodsza córcia za nieco ponad tydzień będzie miała pierwszy egzamin. Trzeba jej humor troszkę podrasować.
Tej włóczki Dolphina, co to ostatnio ciągle o niej piszę, to jakoś nie mogę skończyć. Kolejna maskotka powstała - mały zajączek dla Hani, córeczki siostrzeńca. Bez żadnego wzoru, tylko tak z głowy. Nie jest idealny, ale dziewczynka chyba się cieszy. A, co ciekawe - jej rodzice - jeszcze bardziej, bo cenią ręcznie wykonane zabawki.
Jest też ciemna strona - włóczka jeszcze się nie skończyła. Powstanie jeszcze jeden drobiazg 😏
W tym roku mój mąż zarządził - żadnej pracy w świąteczny czas: córka się nie uczy do matury, my nie myślimy o problemach zawodowych. Każde z nas ma sobie wypocząć. A przy czym ja najchętniej wypoczywam? Oczywiście z moimi robótkami. Przy aktualnym dziergadle nadwerężyłam sobie lewy nadgarstek i drutami machać nie bardzo mogę, to postanowiłam wykorzystać nowy pomysł, który podpatrzyłam u bevy. Przy okazji zgłaszam moje serwetki do wyzwania Koraliki.
Ta powyżej, to jest druga serwetka, bo pierwsza (ta na zdjęciu poniżej)
W drugiej części posta napiszę, że w tym roku dostałam dwie kartki z życzeniami od blogowych koleżanek.
Nie zawiodła Madzia B.
Bardzo mnie ucieszyła Twoja karteczka. Serdecznie dziękuję za życzenia. Cenne są one dla mnie, tym bardziej, że nie wirtualne, ale napisane na własnoręcznie zrobionej kartce.
A w Wielki Piątek dostałam wygraną nagrodę. W środku, pięknie zapakowane
same cudowności.
Wśród nich też była ręcznie robiona karteczka z życzeniami świątecznymi.
Ranya, bardzo dziękuję.
I wszystkim za każde życzenia świąteczne, jakie do mnie napisali też bardzo serdecznie dziękuję.
Jak już zakupiłam Dolphina z tego posta, to postanowiłam wykorzystać nitkę do końca. Akurat na kanale Ami Little Creature pojawił się trzyczęściowy film na stworzenie ekstra kota z tej włóczki, więc długo się nie zastanawiałam i wyszydełkowałam Bonifacego.
Po dłuższej chorobie wróciłam do pracy, ale nie do takiej, jaką zostawiłam. Mam nowe obowiązki, które zabierają mi dużo czasu nie tylko w pracy, ale i w domu. Mimo to staram się wywiązać z kolejnych zadań, jakie na mnie czekają w tunezyjskiej szkole szydełkowej. Wymyślam jednak projekty, które nie wymagają dużo poświęconego im czasu.
Teraz wyszydełkowałam szaliczek dla wnusia. Wykorzystałam włóczki z odzysku i jedno z moich szydełek z żyłką.
Lalka Kasia zgodziła się zaprezentować szaliczek "na ludziu".
A tak prezentuje się wzorek z bliska:
A na koniec bardzo miła dla mnie informacja. To właśnie ja wygrałam nagrodę w konkursie, który ogłosiła Ranya (klik)
Kupiłam na próbę jeden motek Himalaya Dolphin Baby. Chciałam spróbować, jak się robi maskotki z tej włóczki. Zaczęłam robić misia Zbysia i, oczywiście(!), nitki zabrakło.
Dokupiłam więc jeszcze trzy kolejne motki w dwóch kolorach. Dzięki temu mogłam dokończyć misia Zbysia. Najpierw trzeba było zdecydować, jaki kolor oczu będzie miał Miś Zbyś,
następnie jakie będzie miał spojrzenie.
Miś powstawał głownie na podstawie tego wzoru (klik), ale dołożyłam tam trochę własnych pomysłów. Łapki i uszka wrabiałam w trakcie szydełkowania, bo nie lubię przyszywać tych elementów, a poza tym nie będzie można ich oderwać od misia. Przyszyta jest jedynie mordzia. Misio Zbysio jest już u małego właściciela i widać, że właściciel jest naprawdę maleńki.
Ponieważ zostało dość sporo włóczki, to powstanie kolejna maskotka. 😉
Nauka się rozkręca. Przewodniczki wymyślają coraz to nowe zadania. Tym razem zrobiłam parę kolczyków. Żeby mogły powstać musiałam użyć dwóch kółeczek, których nie widać, bo mi się nie spodobały i "zaszydełkowałam" je kompletnie. I dla podkreślenia ich wiosennego charakteru użyłam kilku zielonych koralików.
Teraz córka musi wymyślić, do jakiego stroju będą jej pasowały. 😉
Skończyłam go dwa dni temu, ale dopiero teraz mam chwilkę, żeby się nim pochwalić. Nieskromnie powiem, że mi się udał.
Mama Jasia zażyczyła sobie, żeby był ciemno zielony (śpiworek, nie Jaś). Wykorzystałam więc włóczkę "Puchatek" w kolorze nr 62. Używałam drutów nr 4,5 mm - zgodnie z zaleceniem producenta, ale gdyby to nie był śpiworek, to wzięłabym grubsze druty, bo dzianina wyszła taka "zbita". Wykorzystałam 3 motki i zabrakło mi włóczki na jeden boczny ściągacz. Musiałam dokupić jeszcze 10 dkg.
Nabierałam oczka metodą tymczasową,
(To zdjęcie najlepiej pokazuje prawdziwy kolor śpiworka)
dzięki temu śpiworek jest dziergany w całości, ale w dwóch różnych kierunkach.
tył - dołożyłam jedno oczko ( 3 lewe, 8 prawych na warkocz, 2 lewe, potem po 3 prawe i 3 lewe, do ostatnich 13. oczek na drucie, które rozłożyłam - 2 lewe, 8 prawych na warkocz, 3 lewe). Warkocze krzyżowałam co osiem rzędów. Listewka zrobiona jest ściągaczem 3x3, a boczne listewki ściągaczem 2x2.
Znalazłam też fajny film,
który pokazuje, jak można zeszyć kapturek:
Z przodu jest listewka, dzięki której można teraz przysłonić twarzyczkę, a w przyszłości przedłużyć śpiworek:
I po raz pierwszy użyłam jedną z naszywek, które dostałam w prezencie od św. Mikołaja w zeszłym roku:
Pewnie niektórzy już dawno się domyślili, że coś jest na rzeczy, bo od kilku miesięcy dużo dziecięcych gadżetów wykonywałam.
A teraz właśnie pojawił się ten, dla którego to wszystko jest przeznaczone. Mój pierwszy, długo wyczekiwany 😍 WNUCZEK😍
I okazuje się, że nie przewidziałam, ile jeszcze potrzebnych rzeczy przydałoby mu się. W związku z tym już od wczoraj rzuciłam całą robotę i macham drutami bez opamiętania, żeby jak najszybciej zrobić śpiworek. Przód już jest:
Resztę pokażę, mam nadzieję, już niebawem. Tyle na dzisiaj. Znikam, by dalej "drutować".