Misia dla wnusia zrobiłam. Zmówienie złożyła Mama maluszka. Miała być mała maskotka, żeby maluszek mógł się do niej przytulać i żeby można było ją zabrać do torebki. No, to powstał taki mały misio, który kojarzy mi się z posągami Buddy.
Jeszcze fotka ze starszym kumplem:
A, jeszcze zaczęłam robić buty na maturę, bo młodsza córcia za nieco ponad tydzień będzie miała pierwszy egzamin. Trzeba jej humor troszkę podrasować.
Jaki słodki grubiutki misio :)
OdpowiedzUsuńTe buty robisz z kordonka? Piękny kolor :)
Dostałam włóczkę z Austrii. Na banderoli napisane jest „Perlé” a pod spodem "Miss Helen". To jest włóczka 100% bawełny, w 50 gramowym motku jest 137 m. Zalecane druty 3,5mm, a szydełko 3mm. Kolor 1406. Tyle wyczytałam z banderoli.
UsuńMisiu słodziaczek! a buty - no jak nic pierwsza klasa i przyniosą szczęście:)
OdpowiedzUsuńUroczy misiaczek:)
OdpowiedzUsuńAż by się chciało przytulić do takiego misia, super maskotka, na pewno będzie niejedną z ulubionych, które babcia zrobiła i zrobi jeszcze. A buciki to rewelacja, już widać, że będą bardzo wygodne.
OdpowiedzUsuńAch, cudowne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńMisio słodziak, po wymiędoleniu przez wnusia, będzie uroczą pamiątką z dzieciństwa. Na zdjęciu nie wygląda na takiego, co to do torebki wlezie ;)
OdpowiedzUsuńUściski :)
Ps. Masz rację, Bolek i Lolek nie zapisani, gdybym miała wszystko zapisywać, szło by 3xdłużej :(
Fajny jest:)
OdpowiedzUsuńBardzo uroczy grubasek z tego miśka, taki typowo do przytulania:-)
OdpowiedzUsuńMiś jest przeuroczy, ale buty wow, to jest dopiero cudo.
OdpowiedzUsuń