Moja praca zmieniła się i to bardzo. Dołączyłam do rosnącej grupy nowego zawodu - nauczyciel wędrujący.
Połowa dnia schodzi mi na pędzenie od jednej do drugiej, a następnie trzeciej szkoły. Dzień po dniu między pięcioma szkołami. Dobrze, że dwie funkcjonują w jednym budynku. Po powrocie do domu mam czas jedynie na przygotowanie posiłku i siadam do pracy - wiadomo "papierologia stosowana" z roku na rok coraz bardziej wkracza do szkół. Kiedy kończę, to już jest dobrze po 22.00 i mam ochotę tylko na sen. W sobotę trochę ogarniam sprzątanie, coś tam w ogrodzie pozbieram, bo urodzaj u nas w tym roku, że ho, ho! A na moje ukochane robótki czasu ani na lekarstwo. Cały wrzesień nawet nie weszłam do swojej pracowni.
Dopiero wczoraj się zbuntowałam i postanowiłam zrobić cokolwiek, żeby całkiem nie zapomnieć, że poza pracą też istnieje życie. Wybrałam kolczyki, które powstały dość szybko i sprawnie.
Może październik okaże się łaskawszy dla mojego hobby? Obby 😉
Kolczyki urocze :)Kiedy się tak przyglądam dzisiejszej pracy nauczyciela... to widzę, ze zrobiłam dobrze wiele lat temu zmieniając zawód.
OdpowiedzUsuńSuper kolczyki:) życzę dużo spokoju:) pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWspółczuję co do wędrowania między szkołami. jakoś mi umknęło, że też jesteś nauczycielką. Mnie też zreformowano;) ale udało mi się pojść na urlop zdrowotny. Powrót do pracy póki co mnie przeraża. Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się
OdpowiedzUsuńnie ma to jak zarzynać ludzi ponad wszytko, gdy inni są gotowi do pracy, ja ciągle szukam pracy w moim zawodzie (nauczyciel historii) i nic. Straciłam nadzieję na to że kiedykolwiek będę w tym zawodzie pracować.
OdpowiedzUsuń