Opowiedziałam Wam, jak powstawały pewne skarpety (klik). W kilku komentarzach pojawiły się uwagi, że nie robicie skarpetek od palców. Tymczasem na moich drutach dziergała się kolejna ich para. Czynność sama w sobie żadną rewelacją nie jest. Chcę Wam jednak pokazać, jak można wykorzystać włóczkę. W pokazywanych teraz skarpetach wykorzystałam czarną włóczkę do samego końca. Zostało jej 8 cm. W żadnej chwili nie bałam się, że mi braknie nitki. Była tylko kwestia stworzenia dłuższej lub krótszej nogawki. Widać, że ostatni czarny pasek jest krótszy o dwa okrążenia od wcześniejszych?
Te będą prezentem na Mikołaja dla mojego Męża.
Każda metoda jest dobra, najlepiej robić obie równocześnie wtedy na pewno nie braknie włóczki, a różnicy kompletnie nie widać. M. będzie zapewne zadowolony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie :)
Masz rację, Bożenko. I dlatego tak właśnie robię - dwie równocześnie :)
UsuńJak ja lubię paski:)) Jak tylko skończę kamizelkę dla wuja to wrzucam na druty skarpety:)) I skorzystam z Twojego wpisu:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu, będzie mi bardzo miło, jeśli moje doświadczenia okażą się przydatne :) Przesyłam pozdrowienia
UsuńRękawy w swetrach robię razem, żeby przy dodawaniu oczek było po równo :) A skarpetek dawno nie robiłam. Mąż będzie miał cieplutko!
OdpowiedzUsuńPonad 30 lat temu moja Mama nauczyła mnie tej zasady i nie umiałabym chyba zrobić rękawów oddzielnie ;)
Usuń