O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

czwartek, 17 listopada 2016

Dentysta sadysta

Dzisiaj, by napisać post, muszę cofnąć się 25 lat wstecz. Zdarzyła się wtedy rzecz straszna dla mnie. Paskudnie ukruszyłam sobie zęba i to w dodatku na owsianym ciasteczku, które sama wyprodukowałam. Straszne to było z dwóch powodów: "po pierwsze primo" - byłam młoda i głupio tak wcześnie stracić zęba, "po drugie primo" - i to na własnym ciasteczku?!!! 
Moje dziecię miało wtedy trzy miesiące i dzięki temu nie musiałam czekać w kolejce do dentysty. Pani doktor przyjmowała mnie poza kolejką, a dłuuuga ona była, że hej! (kolejka, nie pani doktor)
Dostałam koronę na złamanego zęba i miałam ją aż do teraz. Ząb ponownie się złamał... 
I tu się zaczyna właściwy wpis. Moje dziecko - teraz już dentystka - podjęło się wykonania implantu, bo "miałaś, mamo, szczęście w nieszczęściu, że złamałaś tego zęba nad kością. Można będzie zrobić impalnt". Tylko, że mój ząb jest jakiś nietypowy i ciężko idzie leczenie kanałowe. 
Jak dla mnie to w ogóle jest jeden wielki kanał. Córka stresuje się, że długo to trwa (3,5 godziny jedna wizyta!), ja stresuję się, że córka się stresuje. Jedynie pan doktor, opiekun stażu, jest zadowolony - "dobrze się stało! Pani córka nabierze doświadczenia, a pani będzie miała wykonaną dobrą robotę, bo córka solidna jest."
 Kiedy wyszywałam jej tego zęba na fartuszku, to sobie obiecałam, że nigdy nie będę jej pacjentką. A teraz potwierdziło się powiedzenie "nigdy nie mów nigdy". Tym optymistycznym akcentem kończę wpis nie do końca robótkowy.

9 komentarzy:

  1. A to ci przygoda! Przynajmniej ma Ci kto zęby leczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ząbek świetny, choć historia - co tu mówić - ale jak widać nie ma tego złego:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale historia! Ząb jakby czekał aż Twoja córka dorośnie i zostanie dentystką :)
    Trochę mnie zniechęciłaś do ciastek owsianych, a coś bym sobie pochrupała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki tam implant... Korona zaledwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezła historia, choć z fantastycznym zakończeniem. Miałam podobną sytuację, pierwszego zęba złamałam sobie 30 lat temu na pierożku szwedzkim kupionym w Krakowie na ul. Długiej. Na szczęście korona trzyma się do dziś, bo żadna z moich córek nie jest dentystką :)
    A ząbek wyszyłaś superowy, pewnie nikt nie ma takiego :)
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak . Coś w tym powiedzeniu jest... Też sobie kiedyś mówiłam " nigdy w życiu" , a wyszło inaczej..
    Ale córcia ci się udała i pomyślała o mamie. Super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przynajmniej nie musisz czekać w kolejkach a ząb będzie elegancki:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie korzystam z takich przywilejów. Ustalam terminy wizyt, jak każdy inny pacjent. Nawet mi do głowy nie przyszło, by żądać "obsługi poza kolejnością". Czułabym się z tym niekomfortowo. ;)

      Usuń
  8. O jak fajnie jest mieć dentyste w rodzinie, zazdroszczę, bo ja jakoś nie mam zaufania do dentystów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że mnie odwiedzasz. Zapraszam częściej.
Zostaw komentarz, bo każdy dodaje mi skrzydeł!
I chociaż możesz pozostać anonimem, to zdradź chociaż swoje imię, bym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.