Jak wiadomo, w maju jest czas I-szych komunii. I właśnie wtedy odwiedziła mnie sąsiadka z prośbą, by wyszyć dla jej córki pamiątkę pierwszokomunijną.
Wzorek wybrała taki, bo podobny motyw dostała jej starsza pociecha już chyba z dziesięć lat temu. Musiałam się sprężać, bo czasu miałam niewiele. Kolory też troszkę dobierane "na oko" - korzystałam tylko z tego, co miałam w domu. Z haftem zdążyłam. Oprawą zajęła się sąsiadka. Obiecała mi, że sfotografuje już gotowe dziełko, żebym mogła pokazać je na blogu. I na obiecance się skończyło. Dłużej nie czekam. Na szczęście sama obfociłam obrazek bez ramki i takim się pochwalę:
Bardzo ładnie wyszło:) Mam całe pudło mulin różnych i jak wyszywam to korzystam z nich ale nieraz się zdarza, że muszę dokupić:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie do końca jestem zadowolona z kolorów, ale najważniejsze, że sąsiadka jest usatysfakcjonowana.
UsuńBardzo ładny hafcik:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pochwałę
UsuńŚlicznie :) ja jeszcze nie wyhaftowałam pamiątki komunijnej, jakoś nie było okazji.
OdpowiedzUsuńZa to ja wyszyłam ich już dość sporo. Jak tak sobie próbuję przypomnieć ile, to wychodzi mi, że około tuzina
Usuń