Nikt mi już nie wmówi, że go (znaczy: tego prawa) nie ma. Jest, jak byk i jeszcze zadomowiło się u mnie w domu. Niestety. Zaledwie tydzień temu ENYA musiała przejść operację, a już zachorowały nasze świniaki. Chyba coś im zaszkodziło. One jeszcze nigdy nie chorowały, więc wpadłam w panikę, bo wiadomo, jak u nas z wetem dla takich maluchów. Nie ma pomocy i kropka. Najbliżej - 80 km stąd - w Myślenicach. Tam chętnie udzielą pomocy. Korzystałam już z takowej. Żadna świnka nie przeżyła. Zaczęłam więc sama stawiać diagnozę.Wyszło mi, że mają wzdęcie. Podałam więc bio-lapis i espumisan w kropelkach - trochę świnki "zmalały", ale nadal nie chciały jeść. Wczoraj wzięły się już za zieleninę, ale za to nie bobkowały. Oj, oj, oj niedobrze. Masowanie brzuszka nie należy do przyjemności dla moich prosiaków. Dzisiaj rano znalazłam trochę bobków w klatce, więc jelitka pracują - uff. Rozdzieliłam dziewczyny, bo nie wiem, czy obie naprodukowały te bobki, czy tylko jedna robi za dwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że mnie odwiedzasz. Zapraszam częściej.
Zostaw komentarz, bo każdy dodaje mi skrzydeł!
I chociaż możesz pozostać anonimem, to zdradź chociaż swoje imię, bym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.