Pierwsze skarpetki robiłam wspólnie z siostrą. Było to ponad 30 lat temu (ehhh, stare dobre czasy). Jedna skarpetka wyszła nam ładna i kształtna, a druga wyglądała, jak nadmuchany balonik. Nie sprułyśmy jej, o nie! Pomysłowa siostra wymyśliła, by podarować je naszej Cioci, której puchła jedna noga. Biedna Ciocia pomyślała, że te skarpetki to tak specjalnie są zrobione i była za nie wdzięczna przez wiele lat, aż do swojej śmierci. Następne skarpetki już wychodziły nam ładne - gładkie i z ażurkami, aż zapomniałam o tym, że umiem dziergać takie małe "cosie". Przypomniała mi o tym jedna z książek Debbie Macomber "Skrawki życia". Autorka podała w niej przepis na skarpetki robione na dwóch drutach z żyłką i mnie to zaciekawiło.
W efekcie powstały takie skarpetki:
A następnie zaczęłam kombinować: skarpety bez konieczności wyrabiania pięty:
Pięta rzędami skróconymi w&t:Skarpetki robione od palców z piętą rzędami skróconymi w&t:
Dziergane od palców dwie równocześnie metodą magic loop:
W tych ostatnich zastosowałam bardzo prostą metodę rzędów skróconych, którą znalazłam na youtube.
I wreszcie umiem już zamykać ściągacz tak, żeby był elastyczny, ale nie robi się na nim taka rozciągnięta falbanka. Tutaj również pomocny był youtube. W ten sposób zamykam też ściągacz w swetrach robionych od góry. Polecam metodę, naprawdę jest świetna!
Skarpetkowe modelki :)
OdpowiedzUsuńA "rzutem na taśmę" powstała pomarańczowa para- nie żółta! :)
Hm, skarpetki są jednak żółte, tylko zdjęcie "przekłamało" kolor ;)
UsuńPiękna kolekcja skarpet, lubię takie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie :)
UsuńLubię dziergać skarpety i stale coś ulepszam w tym kierunku. Teraz mam, pomysł, żeby dziergać cztery skarpety równocześnie.