O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

środa, 31 grudnia 2014

Wystrzałowa sunia

Ostatni dzień roku moja suczka (wraz z pięciorgiem rodzeństwa) uznała za najlepszy na przyjście na ten świat. A było to już pięć lat temu. Zaledwie dwa dni wcześniej straciliśmy naszą 15-letnią pekinkę. Smutek i pustka były tak wielkie, że szybko zapadła decyzja o nowym szczeniaku w domu. Wybór od razu padł na ENYĘ, chociaż istniało duże prawdopodobieństwo, że nie będzie mogła uczestniczyć w wystawach z powodu drobnej wady zgryzu. Prawdopodobieństwo wkrótce zamieniło się w pewność, ale nie żałujemy naszego wyboru. Nasza ENYA jest najlepszym psem, jakiego mogliśmy sobie wymarzyć. W tym roku "straciła" swoją ukochaną pańcię po raz drugi. Cztery lata temu musiała ją posłać na studia, a teraz oddała ją nowej rodzinie i widuje ją rzadko. 
Wczoraj znowu nadarzyła się okazja, by przyjąć tradycyjną pozycję "do nauki", co skrupulatnie wykorzystał mój mąż i sfotografował ENYĘ wykorzystującą swoją ukochaną panią jako wygodne miejsce do drzemki, w czasie, kiedy Barbara przymierza się do kolejnego egzaminu.


niedziela, 28 grudnia 2014

Wymianka świąteczna i prezenty gwiazdkowe

Poszłam przed świętami do sklepu "hobbystycznego", który niedawno zaistniał w naszej wsi. Wybrałam kilka drobiazgów. Przy okazji miło sobie pogadałam z Ewą, która jest tam gospodynią. Poznałyśmy się już wcześniej. To właśnie ona uczyła mnie decoupagu, filcowania i malowania na tkaninie. Prowadzi pracownię artystyczną "EWUCHA"(klik) Jest bardzo zdolną osobą. Zajmuje się wieloma dziedzinami rękodzieła, ale nie koralikuje. W czasie naszej pogawędki zaproponowała mi wymiankę. Ja zrobiłam dla niej bransoletkę, w której główną rolę odgrywał kolor niebieski:

Użyłam koraliki Toho 8/o. Sznurek na 6 koralików w okrążeniu. Schemat prościutki - 3 niebieskie, 1 czarny, 1 różowy, 1 czarny.
Od Ewy otrzymałam zaś prześliczną ogromną filcową bombkę na choinkę:



Przy okazji wymyśliłam też, jak wykończyć bransoletkę, na którą miałam za mało koralików. Sznurek był zbyt krótki. Dołożyłam więc koralikową kuleczkę. Dzięki temu zabiegowi powstał śliczny drobiazg, który stał się prezentem dla mojej córki. Nawet nie przypuszczałam, że tak bardzo się z niego ucieszy.


Wykorzystane koraliki: Toho 8/o. Sekwencja: 3 czarne, 1 tęczowy - 6 koralików w okrążeniu.

środa, 24 grudnia 2014

Serdeczne życzenia świąteczne

Pokój zamieszka, kiedy Pan przybędzie. 
W adwentowej refleksji, w skupieniu przy konfesjonale, w ciszy wyczekiwania na wigilijną gwiazdę, do gorącego i otwartego serca niech przyjdzie Pan i umocni nas swoim pokojem, byśmy go mogli rozdawać wszędzie tam, gdzie niepokój. 
Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim czytelnikom mojego bloga.

wtorek, 23 grudnia 2014

Najlepszy prezent na świecie!

Mam! Mam! Mam! Marzyłam o nim 15 lat. Długo nie można było przełamać istniejącej w naszych głowach bariery cenowej. Nasza przyjaciółka kupiła na raty, szwagierka za gotówkę. I to właśnie ona skutecznie namówiła połowę rodziny kupno tego cudeńka. Wspaniale się stało, że właśnie przed świętami dostałam tak wspaniały prezent. Czujecie, jak w tym momencie pachnie u mnie makowcem? Nie? Wielka szkoda...
Jutrzejsza wieczerza wigilijna będzie dla mnie jak... bułka z makiem. O jedna z tych, które zrobiłam, jako pierwsze:
Ciasta już upieczone, uszka i pierogi ulepione. Zaraz zrobię pasztet. Na jutro zostaną tylko gołąbki i barszczyk. I można zacząć świętowanie. A wszystko to dzięki mojemu nowemu kuchennemu przyjacielowi o nazwie THERMOMIX
Na szczęście rybami zajmuje się mój mąż (wspaniały człowiek!)


czwartek, 18 grudnia 2014

And the winner is...

Ogromnie miło mi, że trzy koleżanki zechciały, by ich choinkę przystroiła moja bomba. W związku z tym bardzo proszę Elcję i Karolinę, by jak najszybciej, najlepiej przez formularz kontaktowy (na prawym pasku tego bloga), wysłały mi swój adres pocztowy, tak by przesyłka zdążyła do Was dotrzeć jeszcze przed świętami. Do Basi ozdoba już powędrowała. 
Jeżeli Karolina znajdzie wolny czas, to zapraszam, by odebrała swoją banieczkę osobiście.
Ja już dostałam prezent od Mikołaja, na urodziny, imieniny, pod choinkę i jeszcze z innych okazji na cały przyszły rok. Jestem mega zachwycona. Napiszę o tym w następnym poście. Zapraszam.


niedziela, 14 grudnia 2014

Bomba orawska na urodziny

 Minął już rok mojego blogowania. Miałam wielką potrzebę podzielenia się tym, co "tam sobie dłubię" z szerokim gronem entuzjastów rękodzieła i nie tylko. Zdawałam sobie sprawę, że mogę pisać dla samego pisania (bo takich blogów w sieci jest wiele, a w każdym same cudeńka) i nikt nie zainteresuje się moimi zwierzętami, pracami, małymi sukcesami. Podjęłam jednak to ryzyko i rok temu Caviarnia, czyli cichy kącik zaistniała w sieci. Nazwa była dla mnie oczywista - moja ulubiona suczka to cavalier king charles spaniel - po prostu cavisia. Jeszcze inne spośród moich zwierzątek, to świnki morskie (łac. Cavia porcellus). Cavisia + Cavia = Caviarnia. A robótki to wyciszenie, spokój, radość tworzenia - po prostu cichy kącik.
Ten rok był bogaty w wydarzenia. Jedna z córek wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu. W związku z tym dostał mi się pokój, który przerobiłam na swoją pracownię. Może niedługo napiszę o tym więcej i pokażę trochę zdjęć...
Zainteresowanie mą pisaniną przerosło najśmielsze oczekiwania. W czasie pierwszego roku licznik zarejestrował 16540 odwiedzin. Publikując pierwszego posta wyobrażałam sobie, że 100 wizyt w ciągu miesiąca będzie moim sukcesem, a tu średnio prawie 1400 wejść! Blogger powiedział mi też, że mam trzy obserwatorki. Chciałabym podarować im prezent, a ponieważ zbliżają się święta i czas przystrajania choinki, to przygotowałam kilka bombek w stylu orawskim. Jeżeli moje obserwatorki są zainteresowane posiadaniem jednej z nich, to proszę o informację w komentarzu i przesłanie na maila swojego adresu, bym mogła jeszcze w tym tygodniu wysłać do nich bombkę. Jeżeli ktoś nie jest moim obserwatorem, a też chciałby otrzymać ode mnie taką bombkę, to niech do środy, 17 grudnia 2014 roku napisze o tym w komentarzu. Gdyby takich osób było więcej, to spośród wszystkich wylosuję dwie, które poproszę o adres i też prześlę im orawską bombkę w prezencie.
Teraz czas na pokazanie tego, co stworzyłam, by każdy mógł podjąć decyzję, czy takie ozdoby w ogóle mu się podobają.






poniedziałek, 8 grudnia 2014

Czy warto być moim zięciem?

Skoro zrobiłam trampki dla męża, o czym pisałam TU, to należało zrobić trampki dla zięcia. Wyszydełkowałam je więc, tylko trochę inne, bardziej "trampkowate". Podarowałam je jako prezent z okazji Mikołaja. Trochę miałam obawy, że się nie spodobają, a Szymon ucieszył się, że: po pierwsze są w jego rozmiarze (a co myślał?, że nie wiem jakie nosi buty?!! Wywiad "teściowy" działa, jak należy), po drugie, że są takie śmieszne, że będzie je nosił w szpitalu (gdzie pracuje). Ta jego radość jest dla mnie największą nagrodą. Skoro tak spodobały się trampki, to mam już pomysł, co pod choinkę do nich wyszydełkuję, jako dodatek do kompletu.

I co? Warto być moim zięciem?
Dodam jeszcze, że żona mojego zięcia dostała 300 m sznurka bawełnianego. Mina zięcia była bezcenna i jego pytanie: Cooo? Sznurek????? A moja córka oczu napaść nie mogła. Sama kiedyś wymyśliła, że chce mieć koszyk wyszydełkowany z takiego sznurka i solennie obiecała, że sama go zrobi, pod mamy czujnym okiem. Może wreszcie "zarazi się" robótkowaniem? Młodsza pociecha dostała szydełka do knookingu - ona już jest wytrawną dziewiarką. Ostatnio zdradziła mi, że woli szydełko od drutów, więc bardzo ucieszyła się z prezentu.
A skoro mowa o młodszej córce, to muszę napisać, że jestem z niej bardzo dumna, bo wzięła udział konkursie wiedzy o AIDS. W swojej szkole była najlepsza, a wśród wszystkich gimnazjalistów w powiecie jest trzecia! Powiatowy konkurs odbył się w ramach Światowego Dnia Walki z AIDS.
DODATKI NA BLOGA MODOWEGO 
I na koniec zapraszam do czytania następnego posta, bo zbliżają się pierwsze urodziny mojego bloga, więc myślę, jakby je uczcić...

poniedziałek, 24 listopada 2014

Bransoletka "Księżniczka Kate"

Na początku musiałam zrobić wywiad, czy jubilatka-osiemnastolatka w ogóle nosi takie ozdoby. Potem musiałam zdobyć potrzebne koraliki. No i za żadne skarby nie mogłam wpaść na to, jak szukać po sklepach internetowych "cup chain". No, nigdzie go nie było! Przez przypadek wreszcie odkryłam, że po naszemu to jest "taśma cyrkoniowa". Nie mogła być byle jaka - tylko od Swarovskiego. Z pozostałymi koralikami nie było problemu. Zgromadziłam takie materiały:



 A z nich udało mi się zrobić bransoletkę:


Inspiracją był ten film znaleziony na youtube.

sobota, 15 listopada 2014

"Razemrozpinany" część 1

Zaczynam z Intensywnie Kreatywną dzierganie razemrozpinanego. Tylko, że ja będę robić żakard moją metodą, którą pokazałam TU
Projekt dziergany jest na podstawie swetra z DROPSA. Tego konkretnie:

Włóczka już dawno gotowa, próbka zrobiona, a druty aż się rwą do nowej robótki. Dobrze, że dzisiaj skończyłam te drugie trampki dla zięcia, bo miałabym wyrzuty sumienia, że zaczynam coś nowego, a stara robótka cierpi nie skończona. Tak naprawdę to już mam ze dwa-trzy takie cierpiące projekty, ale nie będę na razie o nich pisała. Szkoda po prostu słów.

czwartek, 13 listopada 2014

Zaproszenie

Wchodzę sobie dzisiaj na Ravelry (rzadko to robię) i widzę, że mam nową wiadomość. Otwieram, a tam zaproszenie do group for knitters and spinners in Poland. Szybko tam pobiegłam i widzę, że jest tam duuużo fajnych babeczek. No to od razu się zadomowiłam i zachęcam wszystkich czytających mojego bloga, żeby też do nas dołączyli. Fajnie, że można sobie pogadać po polsku i nawet jest spis polskojęzycznych przepisów dziewiarskich.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak oszaleć, to na całego

Obiecałam lepsze zdjęcia moich pierwszych wydzierganych butów sportowych. Oto one:


A zgodnie z tytułem posta na warsztacie są kolejne, tym razem dla ulubionego (bo na razie jedynego ;) zięcia:

I jeszcze są plany na następne obuwie domowe, tym razem nie sportowe, a takie bardzie "dziewczyńskie", bo dla moich córek. Na zdjęcia znowu trzeba poczekać.
Jak widać święta się zbliżają ;)

środa, 29 października 2014

Moje pierwsze trampki

A właściwie, to PÓŁTRAMPKI. I nie pierwsze, jakie miałam, tylko pierwsze, jakie zrobiłam. Na szydełku, rzecz oczywista. Od dawna przymierzałam się do tego przedsięwzięcia. Chciałam zrobić prezent - komplet do wydzierganej w zeszłym roku piłki nożnej:
A co najbardziej pasuje ??? Obuwie sportowe. No właśnie.
Zaczęłam od kupienia na Allegro kuponu filcu grubego na 4mm. Zrobiłam sobie wykrój podeszwy, narysowałam na owym filcu
 i wycięłam
Potem narysowałam kropeczki i zaczęły się schody. 
 
Nie miałam szydła, którym mogłabym zrobić dziurki. W mojej wsi można kupić wszystko, by wybudować sobie dom, pomalować go z zewnątrz i wewnątrz, albo sobie wytapetować, ogrodzić, umeblować go, położyć na podłodze dywan, zagospodarować ogródek... i mogłabym tak wymieniać długo jeszcze, co można. Jednak nie można kupić głupiego szydła (nota bene już go mam. Skąd? Oczywiście kupiłam na Allegro ;) Kombinowałam więc z cienkim śrubokrętem i co tam jeszcze miał pan woźny w mojej szkole. 

Udało się i podeszwy dorobiły się dziurek.

Teraz już było z górki. Podeszwy obszydełkowałam mocnym kordonkiem,
zrobiłam "trampkową" podeszwę,












wyszydełkowałam wierzch trampka,

dorobiłam boki i trampki gotowe. 
Zawołałam córkę, żeby zrobić sesję zdjęciową "trawnikową", bo dzisiaj ładna pogoda, a ona mi mówi, że trawa za wysoka. Na co ja: "rób, rób, a potem wybiorę najlepsze zdjęcie". Cyknęła dwie fotki i bziuuuu... bateria się wyczerpała. Dlatego fajne zdjęcie gotowych butków będzie dopiero w następnym poście. A tymczasem można zobaczyć coś takiego:





















Dla czytelników, którzy wytrwali do tego miejsca mam jeszcze w nagrodę filmik instruktażowy (по-русски, ale można dużo zrozumieć bez słów. Autorką tutka jest Светлана СКA. Film na youtube można znaleźć TUTAJ

poniedziałek, 27 października 2014

Wirtualne koleżanki

Wczoraj dostałam wiadomość od koleżanki, że sweterek jest na nią dobry. Coś, co dla mnie było jeszcze kilka, kilkanaście lat temu nie do pomyślenia staje się rzeczywistością. Świat się kurczy. Mamy wirtualne znajomości, które w wielu wypadkach są jednak bardzo realne. Możemy zrobić prezent dla kogoś z drugiego końca świata, będąc z nim cały czas w kontakcie, a jednak nigdy go "na własne oczy" nie oglądać. Fajna sprawa. Pewnie, że są zagrożenia, ale jako osoba rozsądna nie boję się, bo wiem, co mogę w sieci udostępnić, a co jest tylko moje.
Tymczasem koleżanka w sweterku wygląda tak:

A mojej podusi jest już tyle:
Obydwa zdjęcia wykonała właścicielka sweterka.

niedziela, 19 października 2014

Wymianka nr II ukończona

Nie tyle sama wymianka, co sweterek dla koleżanki. Uprzedzałam ją, że mam wolne tempo pracy, ale nie zraziła się i cierpliwie czekała. Już niedługo będzie mogła sprawdzić, czy nie wyszła na tym, jak Zabłocki na mydle. Przyznam, że im bliżej było końca dziergania, tym bardziej miałam duszę na ramieniu i pojawiały się pytania, co ja zrobię, jak "mój" sweter okaże się niewypałem? No, ale nie ma co już gdybać, czas jak najszybciej lecieć na pocztę i zmierzyć się z rzeczywistością. Werdykt zapadnie już niedługo.
Na zdjęciach sweterek prezentuje się tak:




Wykonany został na drutach KP nr 3,5 mm z włóczki ALIZE bella (100% bawełny; 50g/180m). Na rozmiar 48/50 zużyłam niecałe 50 dag.
Ciekawa jestem, jak będzie wyglądać moja poduszka?

piątek, 17 października 2014

Jest wystawa... Będzie wystawa?

W czerwcu napisałam entuzjastycznego posta o tym, jak dostałam w prezencie ikonę. O TUTAJ o tym pisałam.
A wczoraj moja koleżanka otworzyła swoją wystawę ikon w naszej Bibliotece Publicznej. Tych ikon było aż (tylko) 32! Napisałam "tylko", bo jednak jakaś ich część powędrowała już do ludzi. Ja te wszystkie ikony fotografowałam koleżance do jej albumu na Picasie, ale robiłam to pojedynczo. Kiedy zobaczyłam je wszystkie razem, to muszę przyznać, że robią niesamowite wrażenie. Piękne, smutne, pełne zadumy oblicza.
A moja koleżanka potrafi jeszcze z pasją opowiadać o ikonach. Było wspaniale. Muszę, że wstydem przyznać, że chyba byłam jedyną zwiedzającą, od której autorka nie dostała kwiatów. Tak "leciałam" z pracy, żeby zdążyć na otwarcie, że nie zdążyłam już wstąpić do kwiaciarni. Dobrze, że mój mąż (który, jak zwykle mocno był spóźniony) miał kwiaty dla Gosi.
Oto kilka zdjęć z tej wystawy:





A na koniec, ale małą czcionką, napiszę, że w czasie rozmowy z P. Dyrektor Biblioteki, również dostałam propozycję wystawienia moich wyszywanek. Nie wiem, czy mój dorobek jest na tyle bogaty, żeby pchać się z nim na wystawy, ale obiecałam, że zastanowię się nad tym. Mam czas do przyszłego roku ;)