Czasami trzeba pruć - nie ma zmiłuj. Tym razem padło na Audrey.
Zaczęłam go tworzyć w kwietniu - pomagała mi Hania (klik). W maju już było całkiem sporo swetra (klik). A potem zabrakło włóczki. Kupiłam jeszcze dwadzieścia dkg. Sądziłam, że wystarczy. Nie wystarczyło. Brakuje na kilkanaście cm rękawów.
A włóczki już nie ma w pasmanteriach. Bliscy doradzali, żebym pokombinowała z inną nitką, ale ja straciłam serce do tego projektu. Wolę spruć i zrobić z niej coś innego.
Nie chcę też rezygnować z Audrey. Zrobię go na nowo, ale zmienię trochę koncepcję. Zrobię zupełnie inaczej, po swojemu. Wykorzystam jedynie motyw ukośnych warkoczyków. I powstanie z innej włóczki. Taki jest teraz plan.
A wy często zmieniacie koncepcje? Prujecie prawie całkiem skończone swetry?
Przykro mi, że nie wystarczyło Ci włóczki. Ja też nie bardzo lubię, kiedy trzeba improwizować z powodu braku włóczki. Mogłabyś jeszcze popytać np na fb czy ktoś nie ma zbędnego motka tej włóczki.
OdpowiedzUsuńTo prawdziwy niefart, choć teraz są modne rękawy 3/4,to Ja pewnie bym spruła i zrobiła jeszcze raz:-) Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńOjej jaka szkoda, nie wiem jak to jest pruć aż tyle, ale na 100% nie raz zmieniałam koncepcje :)
OdpowiedzUsuń