Dawno temu wymyśliłam sobie, że każde dziecko, do którego pójdę na przyjęcie z okazji I Komunii dostanie ode mnie obrazek, który wyszyję osobiście. Nazbierało się tych pamiątek już całkiem sporo.
A trzy dni temu ponownie miałam okazję uczestniczyć w takiej uroczystości. Wyszyłam obrazek, pojechałam do sąsiadów na Słowacji i poleciłam oprawić ten drobiazg. Po czym, przy odbiorze już, zorientowałam się, że pieniądze zostawiłam w Polsce. I tu miła niespodzianka - pani, która oprawia moje obrazy, bez żadnego zastanowienia sama zaproponowała, by się nie przejmować takim drobnym kłopotem. Po prostu zapłacę, kiedy przyjadę do niej z następnymi obrazkami. A to może oznaczać nawet pół roku czekania na pieniądze. Zaskoczona miło przystałam na jej propozycję, bo niedługo i tak pojadę szukać oprawek na kolejne pamiątki - tym razem ślubne.
Był piękny i smaczny tort.