Dzisiaj w nocy odeszła za Tęczowy Most druga z adoptowanych świnek i chociaż bardzo mi jej żal, to uważam, że dobrze się stało. Wczoraj wieczorem zauważyliśmy, że coś z nią nie jest w porządku, bo nasz głodomorek stracił apetyt. W nocy widać było, że cierpi i w tym znaczeniu sądzę, że dobrze się stało. Będzie pusto, bo moja pracownia to był nasz wspólny pokój - nazywaliśmy go "świńska pracownia".
Podjęłam decyzję, że nie będzie więcej świnek. Wszystkie za szybko odeszły i za każdym razem czuliśmy się tacy bezradni wobec ich cierpienia.
Będę chyba musiała zmienić banerek i nazwę bloga, bo z CAVIARNI została już tylko CAVISIA.
Żegnaj świnko, mam nadzieję, że dołączysz do Xenofona, Walentego i Sabinki i będziecie sobie razem hasać bez bólu i cierpienia.
Niestety wszystkie zwierzaki muszą kiedyś odejść:(
OdpowiedzUsuńTeoretycznie długość życia świnki jest dość spora, jednak nie wiedzieć czemu praktycznie o połowę krótsza. Jakie by stworzonko nie było, to smutek jest. Przykro mi, ale jak sama mówisz, już nie cierpi.
OdpowiedzUsuńPrzytulam :)
To przykre, kiedy odchodzi pupil:( Tulam:)
OdpowiedzUsuńprzykro mi z tego powodu :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Ciężko jest patrzeć na cierpienie zwierzaka i trudno pogodzić się z jego odejściem.
OdpowiedzUsuńTak mi przykro, do każdego zwierzątka się człowiek przyzwyczaja i potem serce boli gdy odchodzą...
OdpowiedzUsuń