Zapewne każda z pań, która jest mamą nie raz słyszała takie wezwanie. Oznacza ono, że trzeba będzie porzucić wszystko, co mamy "na warsztacie" i niezwłocznie zająć się niezwykle ważnym projektem. Ważnym dla autora wezwania: "mamooo". Nie inaczej jest i tym razem.
Otóż koleżanka (nie pierwsza i nie ostatnia) mojej córki w tym miesiącu wychodzi za mąż. Wiadomo było o tym już od sierpnia, ale moje dziecko dopiero teraz wymyśliło sobie, że chciałoby, bym wyszyła pamiątkę ślubną. I oto wczoraj otrzymałam prośbę, której się nie odmawia. Zostawiłam więc wszystko i wieczorem zabrałam się do pracy:
A dzisiaj jest już tyle na tamborku:
I wszystko byłoby super, gdyby nie motyw, który sobie córka wybrała. Wyszywałam go już chyba z pięć razy i zaczyna mi się nudzić. Próbuję jednak za każdym razem wyszyć obrazek trochę inaczej. Bawię się kolorem i napisami. W końcu chodzi o to, by nie produkować masówki, prawda?
Mamoooo , skad ja to znam. Tyle , że na pozimie szkolnym.Mnie sie te Twoje pamiatki nigdy nie nudzą .:)
OdpowiedzUsuńJak miło to przeczytać :) Staram się bardzo, by każdy obrazek był inny, chociaż taki sam... paradoks?
UsuńJa też tak mam, stale tylko słyszę mamooo...
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNie można robić w kółko tej samej rzeczy bo się nie da:) Czekam na efekt końcowy:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce, Basiu :)
UsuńNo pewnie,że się może znudzić po raz kolejny to samo robić - w rutynę można wpaść; ) . Też znam to mamoo i to najlepiej na wczoraj :). Pamiątka superaśna będzie
OdpowiedzUsuńWidzę, że wierzysz we mnie. Dziękuję za "plusika" postawionego na zapas ;)
Usuń