Postępy, jak postępy. Na szczęście koleżanka cierpliwa jest i czeka na ten sweterek i czeka, i czeka.... W tym momencie jest go trochę więcej niż tyle:
Od momentu tego wpisu trochę rzeczywiście przybyło tęczowego sweterka, ale to jest malutko na to, co bym chciała i czego pewnie życzyłaby sobie moja koleżanka. No, ale jak się nie ma, co się lubi....
A z innej beczki. Po kilku latach milczenia znowu zakwitła moja chińska różyczka. Jest piękna.
I nawet przebiła moją radość z dojrzewających leniwie śliwek (po raz pierwszy będą kompoty z własnych śliwek!!!) i pięknie kwitnącego rozchodnika, który przywabia piękne motyle.
Ciekawe czy moja kiedyś jeszcze zakwitnie :(
OdpowiedzUsuńBądź cierpliwa. Ja czekałam bardzo długo. Róża ocknęła się w tym roku po dwumiesięcznym przebywaniu na tarasie.
UsuńRozchodnik mam za to śliwek nie mam wcale i nutellę robiłam z zeszłorocznych powideł:) Piękne kolory będzie miał sweterek:)
OdpowiedzUsuńDo mojego przylatują motyle po raz pierwszy. Czy u Ciebie też go tak lubią?
Usuń