O mnie

Moje zdjęcie
Moją największą pasją jest kynologia. W wolnych chwilach zajmuję się haftem, dzierganiem na drutach i szydełku oraz czytam książki. Moim nowym hobby od niedawna jest decoupage, a także tworzenie biżuterii z koralików. Ten blog kieruję do wszystkich, których zaciekawią moje prace, a także tych, którzy chcieliby cieszyć oko zdjęciami moich zwierzęcych przyjaciół.

Obserwatorzy

czwartek, 27 sierpnia 2015

Moje wielkie greckie wakacje

Sierpień dobiega końca, a tu żadnego wpisu nie ma. No cóż pierwszą połowę miesiąca spędziłam w Grecji.

Czy miałam możliwość korzystania z Internetu? Owszem, miałam... ale nie miałam na to ochoty ;). Komu by się chciało siedzieć przy kompie, kiedy upał taki, że tylko kąpiel w morzu jest w stanie ochłodzić umysł i ciało?
Najpierw jechałam samochodem do Wiednia, następnie leciałam samolotem do Aten i znowu jechałam samochodem do miejscowości Vasilitsi. To już był prawdziwy "koniec" Grecji. Tam kończył się asfalt i można było tylko wrócić - dalej nie dało się jechać samochodem.
Mieszkałam w domu bogatych ludzi, u których pracuje moja krewna. Zdobyła ona tak wielkie zaufanie swoich pracodawców, że dostała klucz do jednego z ich domów - tego w Grecji właśnie - by mogła sobie tam z rodziną pojechać na wakacje. 
Tak wygląda część domu, w której mieszkałam ja i mój mąż

Sierpień to najgorszy miesiąc na wyjazd do Hellady, bo jest zbyt gorąco. Właściciele wyjeżdżają tam w maju, czerwcu, albo nawet w grudniu.
Dookoła same bogate wille (wszystkie puste) - cisza i spokój. Niedaleko niewielka plaża, gdzie również jest pusto - tylko my i kilkoro Włochów. 

A po drodze jedliśmy winogrona i figi, które rosły sobie przy drodze (granaty jeszcze były niedojrzałe).











Po prostu , jak w bajce.
Oczywiście było też zwiedzanie - obowiązkowo Ateny. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie Meteora.
Po niemiecku nie mogliśmy się nigdzie dogadać, z angielskim też czasem były problemy. Grecy mówią po angielsku, ale bardzo dla mnie niewyraźnie. To czasem rodziło zabawne sytuacje. Pewnego razu tłumaczyłam bratankowi, co powiedziała do nas recepcjonistka w hotelu w Lamii, a wtedy ona krzyknęła: " To państwo są z Polski???" Ona też była z Polski (tata Grek, mama Polka).
Wspomnień i zdjęć mamy na długie lata. A w domu po powrocie przywitał nas... grecki upał i susza tak wielka, że do dzisiaj mamy ograniczony dostęp do wody. Ogródek nam wysechł doszczętnie. Owoce, które pięknie się w maju zapowiadały są małe, duża część pospadała z drzew. Z trawnika nic nie zostało, a rośliny ozdobne całkowicie zmarniały.
 

6 komentarzy:

  1. Taki urlop to jest coś:)) Cieszę się, że odpoczęłaś:) A mój ogród też wysechł tylko walczyłam cały czas o pomidory i dojrzewają jeszcze:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był urlop, na który pojechałam po kilkuletniej przerwie. Dobrze, że mi się przydarzył, bo po powrocie do pracy mam istny "sajgon".

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. O, tak - chyba najlepsze, jakie do tej pory przeżyłam.

      Usuń
  3. :) piękne miałaś wakacje a figi pewnie dzieki słoneczku lepsze jak we Francji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę porównać, bo nie jadłam tych francuskich....

      Usuń

Dziękuję, że mnie odwiedzasz. Zapraszam częściej.
Zostaw komentarz, bo każdy dodaje mi skrzydeł!
I chociaż możesz pozostać anonimem, to zdradź chociaż swoje imię, bym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.